Świat usłyszał o Tobie niedawno, kiedy postanowiłeś przejechać trasę White Line w Arizonie. Zjeżdżasz tam po niemal pionowej ścianie tuż nad przepaścią. Pierwsza moja myśl była taka, że to chyba samobójca chce rzucić się w przepaść. Z Twojej perspektywy wyglądało to podobnie niebezpiecznie?
Był to na pewno niełatwy przejazd, którego mogliby się podjąć
tylko nieliczni. Całą linię przejazdu miałem dokładnie zaplanowaną i wiedziałem,
że mogę tego dokonać nie podejmując większego ryzyka.
Jak radziłeś sobie z
opanowaniem nerwów?
Opanowanie nerwów na pewno było tu kluczowe. Podczas takiego
przejazdu nie ma miejsca na przemyślenia o niebezpieczeństwie czy przepaści, która
znajduje się zaraz obok. Trzeba się skupić w stu procentach na opanowaniu
roweru i linii jazdy. Na pewno nie byłoby to możliwe bez mojego wieloletniego doświadczenia.
Film z Tobą w roli
głównej bije w Internecie rekordy popularności. Obejrzało go już ponad 3,5
miliona ludzi. Portal tvn24.pl uznał go najpopularniejszym filmem tygodnia.
Pokonałeś tę trasę dla popularności, czy dla własnej satysfakcji?
Pokonałem trasę dla własnej satysfakcji. Tak naprawdę nie planowałem
nawet kręcenia tego filmu. Kiedy podjąłem decyzję o przejechaniu White Line,
mój kolega napomknął, że wziął ze sobą drona. Po krótkiej konwersacji
stwierdziliśmy, że będzie to idealny sposób na nagranie tego wyczynu. Mieliśmy
nadzieję, że film stanie się popularny w światku rowerzystów, ale nigdy nie
spodziewaliśmy się takiej popularności. Zostaliśmy zalani mailami i telefonami
z całego świata z prośbą o wywiad.
Kim na co dzień jest
Michał Kollbek i co osiągnął w sporcie przed wyczynami na White Line?
Obecnie mieszkam w Santa Monica CA, gdzie przeprowadziłem się
pięć lat temu z Polski. Od ponad piętnastu lat ścigam się profesjonalnie na
rowerach górskich. Zdobyłem w przeszłości trzy tytuły mistrza Polski i wiele
innych wyróżnień. Na co dzień jestem menadżerem w sklepie rowerowym i nadal
kontynuuję karierę na rowerze.
Jest gdzieś na
świecie jakaś trasa, której przejechanie może być jeszcze bardziej
spektakularne, czy to był już szczyt ludzkich możliwości?
Trudno powiedzieć… Sport i granice ludzkich możliwości ciągle
się rozwijają. Myślę, że wcześniej, czy później ktoś pokona jeszcze bardziej
spektakularny przejazd!
Rozmawiał: Piotr
Kulpa
Dostałam niemal zawału oglądając ten film! Ale naprawdę podziwiam i zazdroszczę takiej przygody! :)
OdpowiedzUsuńCóż, w takich chwilach rzeczywiście nie ma miejsca na przemyślenia o bezpieczeństwie - w momencie jak zaczynasz odczuwać strach, to znaczy że jest już kiepsko;) Kalkulacji dokonuje się zdecydowanie przed tego typu przedsięwzięciem (znam takich, co potrafili dochodzić do decyzji o konkretnych zjazdach przez kilka lat;)
OdpowiedzUsuńImponuje mi tak szybka i niebezpieczna jazda, chociaż sam bałbym się jeździć w takich warunkach.
OdpowiedzUsuńStrach w oczach! Podziwiam Cie
OdpowiedzUsuńNieźle się to czyta.
OdpowiedzUsuńJa wygodnie przewożę rowery dzięki https://autobagaznik.pl/
spróbuj