niedziela, 11 stycznia 2015

Karol Domagalski - w Team Raleigh GAC będzie liderem drużyny


Nowy sezon będzie oznaczał dla Ciebie starty w nowej ekipie - Team Raleigh GAC. Powiedz nam parę słów o drużynie i o jej planach na przyszły sezon. Jak będzie wyglądała Twoja rola w zespole?

Moja nowa drużyna jest dużo mniejsza od Caja Rural. Mamy 12 zawodników, którzy ścigają się głównie w Wielkiej Brytanii. Biorą udział w wyścigach ulicznych typu kryteria. Na szczęście ja nie będę w nich brał udziału ;). Oczywiście jeżdżą wyścigi kalendarza UCI Europe Tour. Właśnie w tych wyścigach będę jeździł jako lider drużyny. Celem drużyny, jak i moim, jest dobra, wysoka lokata na Tour of Britain.



Do tej pory występowałeś w drużynie Caja Rural, co umożliwiło Ci start między innymi w hiszpańskiej Vuelcie. W nowej ekipie szans na start w wyścigu tej rangi raczej szans miał nie będziesz. Udzielając wywiadu portalowi naszosie.pl powiedziałeś, że czasem trzeba zrobić krok w tył, aby zrobić dwa w przód. Brytyjska ekipa będzie dla Ciebie odskocznią do naprawdę wielkiej kariery?

To prawda. Nie pojadę ani Vuelty ani żadnego największego wyścigu świata, ale wiem, że ten rok i ten kontrakt dużo mi pomogą. Mam bardzo dużą motywacje do tego, żeby dobrze jeździć. Wiem, że na dużo mnie stać. Do tej pory zawsze pomagałem. Tym razem będzie inaczej . Lider ma zupełnie inne nastawienie psychiczne. Mam nadzieje, że to przysłowie się sprawdzi, i że po tym kroku w tył zrobię dwa w przód!  

W Team Raleigh GAC będziesz liderem. Kolarzem, który przez dłuższy okres czasu jeździł w zespole z zaplecza czołówki, aby być liderem w swojej drużynie, jest Przemysław Niemiec. Kiedy już pojawił się w ekipie World Touru – Lampre, to często był zmuszony startować w roli pomocnika, ale zaczął osiągać wielkie sukcesy. Nie masz wrażenia, że 6 lat spędzonych przez niego w ekipie Miche były czasem straconym? A może to ten czas umożliwił mu osiągnięcie takich wyników?

Znam Przemka, ale nie na tyle, żeby wypowiadać się na temat jego kariery. Jedyne, co mogę zauważyć, to to, że osiąga on świetne wyniki, a swój wiek już ma.  Fakt ten działa na mnie motywująco. Może mój czas jeszcze nie nadszedł i potrzebuje go właśnie tyle, ile Przemek…

Wystartowałeś w tym roku w Vuelcie. Jak wspominasz ten wyścig?

Vuelta Espana to morderczy wyścig. Długi i bardzo szybki. Do tego dochodzą upały! Cieszę się z faktu, że jechałem ten wyścig. Dało mi to bardzo dużo doświadczenia. Wspominam go bardzo dobrze. Były dni dobre, ale i takie kryzysowe (20 etap). Generalnie ok.

Jakie cale stawiasz przed sobą na nadchodzący sezon, a co chciałbyś osiągnąć w całej swojej karierze?

W tym sezonie chciałbym w końcu unieść ręce do góry w geście zwycięstwa. Nie mogę napisać, co chciałbym osiągnąć, ale jak już to zrobię, to zakończę karierę zawodową!

Ostatni sezon był wyjątkowo udany dla polskich zawodników. Do niedawna w najważniejszych wyścigach startował właściwie tylko Sylwester Szmyd, a teraz co wyścig, to cała lista naszych zawodników. W końcu przyszły też prestiżowe zwycięstwa. Z naszym kolarstwem może być jeszcze lepiej?

Oczywiście, że tak! Dopiero pokazujemy, na co nas stać. Po prostu teraz potrzebny jest czas i właśnie to, co już mamy, czyli gwiazdy kolarskie. Rafał Majka, Michał Kwiatkowski. Oni motywują wielu, wielu młodych kolarzy, którzy za 5 – 6 lat będą równie dobrze kręcić.

Kolarstwa uczyłeś się pod czujnym okiem trenera, który niedługo pewnie stanie się legendą. Czego nauczył Cię Zbigniew Klęk i w czym tkwi tajemnica sukcesów osiąganych przez jego podopiecznych?

Trener Zbigniew jest wyjątkowym człowiekiem. To pasjonat kolarstwa! Robi to, bo po prostu to kocha. Myślę, że tajemnica tkwi w tym, że trener nigdy nie naciskał na zawodników. Nie wywierał presji wyników. Wiele razy nie wynik się liczył, ale styl jazdy. Postawił na rozwój organizmów w wieku juniorskim. Nie "zajeżdżał" juniorów, ale uczył jak jeździć. Do dzisiaj pamiętam, że bardzo dużo czasu poświęcał na ogólnorozwój. Na rowerach jeździliśmy dopiero w marcu/kwietniu.

Kto był Twoim kolarskim idolem w czasach dzieciństwa, a kto jest Twoim zdaniem najbardziej wartościowym kolarzem, który startuje obecnie?

To może zabawne, ale w dzieciństwie nie interesowałem się kolarstwem. Zacząłem dopiero w juniorach. Ale od razu polubiłem Fabiana Cancellarę. To był i jest mój idol. Lubię jego styl jazdy. 

Jak zaczęła się Twoja przygoda z kolarstwem?

Moja przygoda zaczęła się w kategorii junior. Razem z kuzynem i kolegą pojechałem na pierwszy trening rowerem z I Komunii Świętej. Przejechałem cały trening razem z nimi i trenerem Stanisławem Szafrańcem. On właśnie powiedział mi, że ma dla mnie sprzęt, i że będzie ze mnie dobry zawodnik. Było to tak dawno temu, a pamiętam to do dzisiaj.

Jak zachęciłbyś młodych ludzi do uprawiania tego sportu? Co w kolarstwie jest na tyle wyjątkowego, że warto poświęcić na nie całe swoje życie?

Po prostu kolarstwo uczy życia! Podczas kariery zawodowej można zwiedzić świat. Bardzo dużo miast, państw czy kontynentów. Takie coś naprawdę zapada głęboko w pamięć. 

Rozmawiał: Piotr Kulpa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz