piątek, 7 listopada 2014

Katarzyna Pawłowska - mistrzyni świata w kolarstwie torowym. Multimedaliska mistrzostw świata i Europy. Jej drugie imię to optymizm!


Jesteś multimedalistką Mistrzostw Świata i Europy w kolarstwie torowym. Wiesz już, wiedziałaś to wcześniej niż Michał Kwiatkowski, jak czuje się człowiek w tęczowej koszulce mistrza świata. W czym tkwi tajemnica Twojego sukcesu?

To uczucie kiedy zakłada się tęczową koszulkę jest nie do opisania! Niesamowite emocje kiedy stoisz na podium i grany jest Mazurek. Jest to nagroda za ciężką pracę i wszystkie wyrzeczenia oraz co najważniejsze mega wielki kop motywacyjny! Tajemnica sukcesu? Nie wiem, czy istnieje… (uśmiech) Przede wszystkim trzeba mieć cel, do tego ważna jest ciężka praca i konsekwencja. Potrzebna jest odrobina szczęścia, a nawet znacznie więcej niż trochę, oraz dużo, dużo wiary!



Twoją koronną konkurencją jest scratch. Niestety nie jest to konkurencja olimpijska. Wielka szkoda, bo medal miałabyś pewnie w kieszeni... Na torze bardzo dobre wyniki uzyskujesz w rozgrywanym na olimpiadzie wieloboju. Na igrzyskach olimpijskich w Londynie zajęłaś 11 miejsce w wyścigu szosowym ze startu wspólnego. Liczysz na podium na igrzyskach w Rio, bo widać, że szanse na pewno są duże?

Niestety nie jest rozgrywany… Na igrzyskach dla nas ze średniego dystansu rozgrywany jest wyścig drużynowy na dochodzenie oraz omnium. Wierzę że w obu tych konkurencjach możemy uzyskać bardzo dobry wynik. Bardzo chciałabym przywieźć z Rio medal. Teraz czekają nas kwalifikacje olimpijskie, walka o punkty. Obecnie toczę trochę inną walkę, walkę o powrót do zdrowia. Jestem w trakcie rehabilitacji pleców po kontuzji, która ciągnie się za mną ponad rok. Celem na ten moment jest powrót do wysokiej dyspozycji sportowej i startów. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło (uśmiech). To jeszcze bardziej mnie motywuje i wzmaga głód sportowy.

Z powodzeniem ścigasz się nie tylko na torze, ale także na szosie. Patrząc na Twoje wyniki można śmiało powiedzieć, że jesteś Bradleyem Wigginsem kobiecego kolarstwa. Brytyjczyk za swoje wyniki odebrał z rąk królowej Elżbiety II tytuł szlachecki. Czekasz na podobne wyróżnienie? 

Wyróżnienia są bardzo miłe, ale dla mnie nie są one najważniejsze. Nie ścigam się dla wyróżnień. Samorealizacja i sukcesywne dążenie do celu to podstawa, a sukces - miejsce na podium i Mazurek jest największym wyróżnieniem.

Czym różni się ściganie na torze od wyścigów na szosie? Która dyscyplina sprawia Ci więcej przyjemności?

Szosa i tor bardzo się różnią, ale z drugiej strony wiele je łączy. Wyścigi na szosie na pewno są dłuższe, a co za tym idzie trzeba dużo pracować nad wytrzymałością, do tego różne ukształtowanie terenu i zmienne warunki atmosferyczne...  Na torze bardziej liczy się wytrzymałość siłowa i szybkościowa. Trzeba być zawodnikiem kompletnym, liczy się także zdolność bardzo szybkiej restytucji. Ważne jest to, aby znać swoje dobre strony i umieć je maksymalnie wykorzystać i pracować nad słabościami. Trzeba być twardzielem i cwaniakiem, dobrze poruszać się w grupie. To jest bardzo ważne w obu dyscyplinach Na torze wykorzystujemy szosę jako swojego rodzaju przygotowanie. Lubię ścigać się na szosie. Daje mi to dużo radości, ale na torze czuje się, jak ryba w wodzie (uśmiech)!

W którymś z wywiadów powiedziałaś, że w peletonie podczas wyścigu często toczona jest walka na łokcie. Kolarstwo to brutalny sport?

Nie, nie jest to brutalny sport, aczkolwiek trzeba walczyć o swoje miejsce . Jak to się mówi: jak nie ja tobie, to ty mi. W peletonie trzeba być twardym i wiedzieć po co się jedzie.  Kiedy peleton liczy 150 osób, a ty będziesz miękką kluchą, nie pokarzesz czasami pazura, zostaniesz zamknięty gdzieś na końcu i możesz tylko pomachać innym (uśmiech). Wiadomo fair play przede wszystkim, ale walkę i zaciętość do samego końca można z tym pogodzić. Oczywiście zdarzają się przepychanki miedzy dziewczynami, ale bardzo rzadko. 

Przed Tobą żadna Polska nie stanęła na podium torowych mistrzostw świata. Tobie udało się wywalczyć dwa złote medale i jeden srebrny, a na pewno na tym jeszcze nie koniec, bo wiele występów jeszcze przed Tobą. Jak wygląda w Polsce szkolenie w kolarstwie torowym? Jest nadzieja na to, że wkrótce staniemy się kolarską potęgą?

Dokładnie, to dopiero początek. Nie zmierzam spoczywać na laurach (uśmiech).  Wiadomo czasem lepiej, czasem gorzej, ale ja nie lubię narzekać. Szkolenie centralne jest, wyjazdy na zawody zagraniczne mamy zapewnione i zgrupowania też mamy. Ciężko pracujemy nad tym, by być coraz lepszym i mam nadzieję że dopniemy swego! Małą łyżeczką, a do syta! 

Obecnie narzekasz nieco na zdrowie. Niedawno jeździłaś 2 miesiące z połamanymi żebrami i nawet o tym nie wiedziałaś. Kolarze muszą chyba być bardzo twardymi zawodnikami?

Tak jak wspominałam wyżej kontuzja doskwiera mi cały czas! Praktycznie po dwóch miesiącach po wypadku we francuskim Ardeche, po walce z ogromnym bólem, okazało się, że żebra to był najmniejszy problem . Tomografia wykazała, że miałam złamane 8 wyrostków stawowych kręgosłupa w odcinku piersiowym oraz 3 żebra w dwóch miejscach. Wydawało się, że wszystko jest dobrze, wróciłam do ścigania, ale ciągle doskwierał mi ból i co gorsze – duże problemy z oddychaniem. Nie jest to miłe uczucie, gdy wiesz, że jedziesz na 70%, ale więcej nie możesz… Jak by to powiedzieć,  miałam coś w rodzaju zbroi z mięśni, która blokowała klatkę piersiową i co za tym idzie oddech… Trener Ratajczyk oraz władze pzkol zdecydowali, że trzeba zrobić z tym porządek. Ostatni miesiąc spędziłam w Bieruniu, w Galenie u doktora Ficka, gdzie on razem z rehabliltantami pomagali mi wrócić do zdrowia. Powoli wracam do treningów i teraz będzie już tylko lepiej (uśmiech).
Kolarze są bardzo twardymi zawodnikami! Po wypadku po prostu podnosisz się, sprawdzasz, czy rower jest ok i jedziesz dalej. Nie myślisz o bólu – robisz swoje. Ból to tylko rzeczownik i wiadomo: trzeba twardym być, a nie miękkim (uśmiech)!

Co w przyszłym sezonie zamierzasz zmienić, aby stać się jeszcze lepszą zawodniczką? Czy w ogóle masz jakieś słabości?  

A kto nie ma słabości? Cała tajemnica w tym, żeby z nimi walczyć i przezwyciężać samego siebie. Czy zamierzam być lepsza? Jasne że tak, gdybym podchodziła do tego inaczej, mogłabym już przejść na emeryturę (uśmiech). Chciałabym wrócić do zdrowia… Na pewno muszę popracować nad silą, wzmocnić niektóre partie mięśniowe. Odzyskać szybkość, która gdzieś mi się troszkę zagubiła w tym sezonie. Mam dobrego trenera, menadżera i wielu wspaniałych ludzi, którzy pomogą mi być coraz lepszą zawodniczką!

Rozmawiał: Piotr Kulpa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz