piątek, 19 grudnia 2014

Katarzyna Niewiadoma - skromna i urocza nadzieja kobiecego kolarstwa


W minionym sezonie zajęłaś 11 miejsce w kobiecej edycji wyścigu Giro d'Italia. Również 11 pozycję zajęłaś w rywalizacji o mistrzostwo świata. Jesteś na najlepszej drodze, żeby w przyszłości osiągać największe sukcesy. Postawiłaś przed sobą jakieś cele, które w swojej karierze koniecznie chciałabyś zrealizować?

Cele wyznaczyłam sobie już na początku mojej kariery. W każdym sezonie daję z siebie wszystko, by jak najlepiej przygotować się do najważniejszej dla mnie imprezy, czyli Mistrzostw Świata. Moim priorytetem w chwili obecnej jest zdobycie w tych zawodach medalu. Chcę, by na mojej szyi zawisł jakiś krążek.
fot. Maciej Gillert


Po Giro trener Zbigniew Klęk oznajmił światu, że narodziła nam się nowa gwiazda kolarstwa. Od tamtej pory media na dobre się Tobą zainteresowały. Woda sodowa może Katarzynie Niewiadomej uderzyć do głowy?

Nie ma takiej możliwości! Dla mnie najważniejsza jest ciężka praca, po której wiem, że mogę osiągnąć dobry rezultat. Chcę przekraczać swoje limity nie zwracając uwagi na to, co piszą o mnie media. Poza tym tak naprawdę nie osiągnęłam jeszcze nic, co mogło by spowodować, że do głowy uderzy mi woda sodowa. :-)

Najlepiej czujesz się w jeździe po górach. Jakie są Twoje inne silne strony poza jazdą na wzniesieniach, a nad czym musiałabyś jeszcze mocno popracować, żeby osiągać największe sukcesy?


Tak, to prawda. Lubię podjazdy – tam najlepiej się czuję. Jestem młodą zawodniczką i uważam, że jeszcze wiele ciężkiej pracy przede mną. Jazda indywidualna na czas, góry, finisze, bruki, wachlarze – w każdym elemencie znajdzie się coś, co muszę poprawić.

W drużynie Rabobank-Liv występujesz razem z Marianne Vos – obecnie chyba najlepszą zawodniczką świata. Ciężko wymienić jej wszystkie osiągnięcia. Holenderka zwyciężała już na olimpiadzie, w mistrzostwach świata – na szosie i na torze oraz w wielu innych prestiżowych wyścigach. Stawiasz ją sobie za wzór? Próbujesz naśladować podczas treningu i zawodów?

Oczywiście Marianne jest świetną zawodniczką ale też bardzo dobrą koleżanką w drużynie. Jest osobą naprawdę godną do naśladowania. Zawsze można na nią liczyć! Pomaga, uczy i – co najważniejsze – daje bardzo cenne wskazówki dotyczące jazdy na rowerze. 

Niedawno przedłużyłaś z Rabobank-Liv kontrakt do 2016 roku. Chyba dobrze czujesz się w swoim zespole?

Tak, cieszę się, że mogę współpracować z tą drużyna! 

Jak wygląda Twoja codzienna dieta? Nie masz czasami chwili słabości, w której chciałabyś zjeść górę czegoś, co kolarz zdecydowanie powinien sobie odpuścić? 

Szczerze mówiąc, gdy nadejdzie mnie na przykład ochota na coś słodkiego (to najczęściej mi się zdarza) sięgam po prostu po kawałek czekolady, czy jakiegoś batonika bez żadnych wyrzutów sumienia…

Po raz pierwszy zostałaś dostrzeżona przez przedstawiciela klubu WLKS Krakus BBC Czaja Swoszowice, kiedy zwyciężyłaś siedmiokilometrową czasówkę w mieszanej damsko-męskiej stawce. Patrzenie na miny kolegów, którzy podczas wyścigów zostawali za Tobą daleko w tyle było dla Ciebie dodatkową motywacją?

W tamtym momencie w ogóle nie byłam zainteresowana kolarstwem… Traktowałam ten wyścig jako dobrą zabawę, która zapewni dodatkowo wolne od szkoły! 

Powiedziałaś kiedyś, że w dzieciństwie często wychodziłaś pobiegać lub pograć w piłkę z kuzynostwem. Jakbyś miała teraz wybiec na boisko to czułabyś się na nim całkowicie swobodnie? 

Zawsze lubiłam spędzać popołudnia z kuzynami grając czy to w piłkę nożna, czy inne zabawy. Teraz myślę, że bałabym się zagrać w obawie przed kontuzją. Poza tym moje umiejętności są na bardzo niskim poziomie…

Burmistrz Londynu Boris Johnson znany ze swojego zamiłowania do dwóch kółek zorganizował ostatnio akcję, której hasłem było uwolnienie rowerów od poliestru. Chciał w ten sposób zachęcić Londyńczyków do wsiadania na rowery w drodze do pracy w sukienkach i garniturach. Mniej więcej w tym samym czasie wzięłaś udział w fantastycznej sesji zdjęciowej w gustownej sukience na rowerze. Co zrobić, żeby ludzie poszli za waszym głosem i zaczęli na rowerach jeździć więcej i więcej?

Najciężej jest kogoś zachęcić na siłę. Myślę jednak, że po pierwszej wycieczce rowerowej każdy zakocha się w tej dyscyplinie i będzie chciał wciąż więcej i więcej. W Polsce gdyby było o wiele więcej ścieżek rowerowych, to miłośników dwóch kółek na pewno zdecydowanie by przybywało!

Rozmawiał: Piotr Kulpa 

fot. Maciej Gillert



 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz