sobota, 4 kwietnia 2015

Michał Kollbek: "Podczas takiego przejazdu nie ma miejsca na przemyślenia o niebezpieczeństwie"


Świat usłyszał o Tobie niedawno, kiedy postanowiłeś przejechać trasę White Line w Arizonie. Zjeżdżasz tam po niemal pionowej ścianie tuż nad przepaścią. Pierwsza moja myśl była taka, że to chyba samobójca chce rzucić się w przepaść. Z Twojej perspektywy wyglądało to podobnie niebezpiecznie?

Był to na pewno niełatwy przejazd, którego mogliby się podjąć tylko nieliczni. Całą linię przejazdu miałem dokładnie zaplanowaną i wiedziałem, że mogę tego dokonać nie podejmując większego ryzyka. 

 

Jak radziłeś sobie z opanowaniem nerwów? 

Opanowanie nerwów na pewno było tu kluczowe. Podczas takiego przejazdu nie ma miejsca na przemyślenia o niebezpieczeństwie czy przepaści, która znajduje się zaraz obok. Trzeba się skupić w stu procentach na opanowaniu roweru i linii jazdy. Na pewno nie byłoby to możliwe bez mojego wieloletniego doświadczenia. 

 

Film z Tobą w roli głównej bije w Internecie rekordy popularności. Obejrzało go już ponad 3,5 miliona ludzi. Portal tvn24.pl uznał go najpopularniejszym filmem tygodnia. Pokonałeś tę trasę dla popularności, czy dla własnej satysfakcji?

Pokonałem trasę dla własnej satysfakcji. Tak naprawdę nie planowałem nawet kręcenia tego filmu. Kiedy podjąłem decyzję o przejechaniu White Line, mój kolega napomknął, że wziął ze sobą drona. Po krótkiej konwersacji stwierdziliśmy, że będzie to idealny sposób na nagranie tego wyczynu. Mieliśmy nadzieję, że film stanie się popularny w światku rowerzystów, ale nigdy nie spodziewaliśmy się takiej popularności. Zostaliśmy zalani mailami i telefonami z całego świata z prośbą o wywiad.

Kim na co dzień jest Michał Kollbek i co osiągnął w sporcie przed wyczynami na White Line?

Obecnie mieszkam w Santa Monica CA, gdzie przeprowadziłem się pięć lat temu z Polski. Od ponad piętnastu lat ścigam się profesjonalnie na rowerach górskich. Zdobyłem w przeszłości trzy tytuły mistrza Polski i wiele innych wyróżnień. Na co dzień jestem menadżerem w sklepie rowerowym i nadal kontynuuję karierę na rowerze.

Jest gdzieś na świecie jakaś trasa, której przejechanie może być jeszcze bardziej spektakularne, czy to był już szczyt ludzkich możliwości?

Trudno powiedzieć… Sport i granice ludzkich możliwości ciągle się rozwijają. Myślę, że wcześniej, czy później ktoś pokona jeszcze bardziej spektakularny przejazd! 

Rozmawiał: Piotr Kulpa


5 komentarzy:

  1. Dostałam niemal zawału oglądając ten film! Ale naprawdę podziwiam i zazdroszczę takiej przygody! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, w takich chwilach rzeczywiście nie ma miejsca na przemyślenia o bezpieczeństwie - w momencie jak zaczynasz odczuwać strach, to znaczy że jest już kiepsko;) Kalkulacji dokonuje się zdecydowanie przed tego typu przedsięwzięciem (znam takich, co potrafili dochodzić do decyzji o konkretnych zjazdach przez kilka lat;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Imponuje mi tak szybka i niebezpieczna jazda, chociaż sam bałbym się jeździć w takich warunkach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Strach w oczach! Podziwiam Cie

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieźle się to czyta.

    Ja wygodnie przewożę rowery dzięki https://autobagaznik.pl/
    spróbuj

    OdpowiedzUsuń