W 2014 roku zaliczyłaś całą masę świetnych występów. Według PZKol byłaś najlepszą zawodniczką sezonu w naszym kraju. W czym tkwi tajemnica Twoich świetnych występów?
W pasji, miłości do roweru, dobrym treningu, wsparciu
najbliższych, sponsorów i klubu oraz wierze w to, co się robi.
Obecnie
reprezentujesz barwy Pacificu Toruń. Podczas Górskich Mistrzostw Polski wraz z
koleżankami z zespołu zajęłyście całe podium, a Ty zwyciężyłaś. Drużyna z
Torunia jest na tyle silna, że ma szansę zdominować nie tylko polskie szosy,
ale także może z powodzeniem rywalizować w międzynarodowym gronie?
Tak. I najlepszym tego przykładem było nasze zwycięstwo w
wyścigu Gracia Orlova. Mamy dobry skład, dziewczyny z roku na rok podnoszą swój
poziom. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ widzę, że to, co robię razem z Pawłem i
klubem, jest dobre. Z roku na rok startujemy coraz więcej poza krajem i wierzę,
że cały czas będziemy zbliżać się do najlepszych ekip.
Punktem kulminacyjnym
dla polskiego kolarstwa w 2014 roku były mistrzostwa w Ponferradzie. Michał
Kwiatkowski zdobył złoto. Brązowy medal w kategorii juniorek wywalczyła
Agnieszka Skalniak, która teraz będzie ścigała się w Twojej drużynie. Ty
zajęłaś wysokie 18 miejsce w wyścigu elity kobiet. Jak wspominasz tamte dni?
To były naprawdę fajne mistrzostwa. Ostatnie tak udane były
w 2000 roku w Plouay, gdzie Zbyszek Spruch zdobył srebro, Peter Mazur złoto,
Łukasz Bodnar brąz, a Madzia Sadłecka srebro. Dzięki medalowi Michała i
Agnieszki mogłam zapomnieć o swoim nie do końca udanym występie i z uśmiechem
na twarzy wrócić do domu.
Kiedy doczekamy się
szosowej mistrzyni świata z Polski?
Tego dokładnie nie wiem, ale wiem, że się jej doczekamy. A żeby nie zapeszać nie będę
pisać, kto jest moim „czarnym” koniem.
Chyba największym
sukcesem w Twojej karierze było wywalczenie 8 miejsca w wyścigu ze startu
wspólnego podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Igrzyska to impreza wyjątkowa
w życiu sportowca, którą pamięta się do końca życia?
Zgadza się. Każdy sportowiec marzy o tym, żeby pojechać na
IO i dobrze tam wypaść. Nie wiem
dlaczego, ale każdy wyścig przeżywa się inaczej, a ten jest naprawdę wyjątkowy,
może dlatego, że jest raz na cztery lata?! Ale tak samo, jak Igrzyska pamięta
się również wygrane szosowe MP, wyścigi zagraniczne i udane MŚ. Jak się walczy,
kolarstwo jest piękne.
Jak zaczęła się Twoja
przygoda z rowerem?
Uparłam się i czy tato chciał, czy nie chciał, musiał złożyć
mi kolarzówkę. Było to dawno temu, gdy jeszcze chodziłam do podstawówki. Z dnia
na dzień czułam, że to jest to. Nawet kraksy i ciężkie treningi mnie nie
zniechęcały. Po roku trenowania zaczęłam zdobywać pierwsze medale i chciało się
jeszcze bardziej. Oczywiście były chwile zwątpienia, ale zbyt słabe, bo wciąż
kręcę na rowerze.
Znakomitą zawodniczką
jest również Twoja siostra Monika. Zdarzyło Wam się nawet wywalczyć tytuł
mistrzyń Polski w jeździe parami. Na co dzień ścigacie się w jednej drużynie.
Opowiedz nam o Waszych relacjach. Lubicie razem trenować i startować?
Raczej tak, chyba, że wystawia mi koło na początku podjazdu.
Nie ukrywam, że trochę mnie to denerwuje . Jest miedzy nami ok, dogadujemy się,
nie kłócimy i wspieramy. Lubię się z nią ścigać, ale nie ukrywam, że gdy
startujemy razem, to włącza mi się instynkt macierzyński i przy każdej kraksie
oglądam się i szukam jej, czy jest cała i zdrowa. To jedyny minus wspólnego
ścigania.
W jednym z wywiadów
napisałaś, że zawsze przed wyścigiem się modlisz. Wiara w Boga pomaga Ci w
trudnych chwilach Twojej kariery?
Tak. Dla mnie wiara to podstawa. Wierzę w to, że jest tam u
góry ktoś, kto czuwa nade mną. Wiele razy w modlitwie prosiłam i wiele razy
dostałam.
Niedawno rozmawiałem
z młodą zawodniczką. Żaliła mi się trochę, że ciężko jej pogodzić treningi ze
szkołą. Co byś jej doradziła?
Myślę, że wszystko można pogodzić. Trzeba po prostu dobrze
się zorganizować. Kolarstwo to sport, który
wymaga wielu wyrzeczeń i im wcześniej o tym wiemy tym lepiej.
Ja nie planuję do przodu. Staram się żyć tu i teraz. Na przeszłość
nie mam już wpływu a przyszłość?! Nie wiem jak długo będę żyć … Życie samo się
ułoży. Wiem, że będę tam, gdzie mam być, gdzie będzie mi dobrze. Podstawy już
mam, czyli dom i kochającego męża.
Rozmawiał: Piotr
Kulpa
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń