czwartek, 15 stycznia 2015

Paulina Brzeźna-Bentkowska - jak się walczy, kolarstwo jest piękne


W 2014 roku zaliczyłaś całą masę świetnych występów. Według PZKol byłaś najlepszą zawodniczką sezonu w naszym kraju. W czym tkwi tajemnica Twoich świetnych występów?

W pasji, miłości do roweru, dobrym treningu, wsparciu najbliższych, sponsorów i klubu oraz wierze w to, co się robi.

Obecnie reprezentujesz barwy Pacificu Toruń. Podczas Górskich Mistrzostw Polski wraz z koleżankami z zespołu zajęłyście całe podium, a Ty zwyciężyłaś. Drużyna z Torunia jest na tyle silna, że ma szansę zdominować nie tylko polskie szosy, ale także może z powodzeniem rywalizować w międzynarodowym gronie?

Tak. I najlepszym tego przykładem było nasze zwycięstwo w wyścigu Gracia Orlova. Mamy dobry skład, dziewczyny z roku na rok podnoszą swój poziom. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ widzę, że to, co robię razem z Pawłem i klubem, jest dobre. Z roku na rok startujemy coraz więcej poza krajem i wierzę, że cały czas będziemy zbliżać się do najlepszych ekip.


Punktem kulminacyjnym dla polskiego kolarstwa w 2014 roku były mistrzostwa w Ponferradzie. Michał Kwiatkowski zdobył złoto. Brązowy medal w kategorii juniorek wywalczyła Agnieszka Skalniak, która teraz będzie ścigała się w Twojej drużynie. Ty zajęłaś wysokie 18 miejsce w wyścigu elity kobiet. Jak wspominasz tamte dni?

To były naprawdę fajne mistrzostwa. Ostatnie tak udane były w 2000 roku w Plouay, gdzie Zbyszek Spruch zdobył srebro, Peter Mazur złoto, Łukasz Bodnar brąz, a Madzia Sadłecka srebro. Dzięki medalowi Michała i Agnieszki mogłam zapomnieć o swoim nie do końca udanym występie i z uśmiechem na twarzy wrócić do domu.

Kiedy doczekamy się szosowej mistrzyni świata z Polski?

Tego dokładnie nie wiem, ale wiem, że się  jej doczekamy. A żeby nie zapeszać nie będę pisać, kto jest moim „czarnym” koniem.

Chyba największym sukcesem w Twojej karierze było wywalczenie 8 miejsca w wyścigu ze startu wspólnego podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Igrzyska to impreza wyjątkowa w życiu sportowca, którą pamięta się do końca życia?

Zgadza się. Każdy sportowiec marzy o tym, żeby pojechać na IO i dobrze tam wypaść.  Nie wiem dlaczego, ale każdy wyścig przeżywa się inaczej, a ten jest naprawdę wyjątkowy, może dlatego, że jest raz na cztery lata?! Ale tak samo, jak Igrzyska pamięta się również wygrane szosowe MP, wyścigi zagraniczne i udane MŚ. Jak się walczy, kolarstwo jest piękne.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z rowerem?

Uparłam się i czy tato chciał, czy nie chciał, musiał złożyć mi kolarzówkę. Było to dawno temu, gdy jeszcze chodziłam do podstawówki. Z dnia na dzień czułam, że to jest to. Nawet kraksy i ciężkie treningi mnie nie zniechęcały. Po roku trenowania zaczęłam zdobywać pierwsze medale i chciało się jeszcze bardziej. Oczywiście były chwile zwątpienia, ale zbyt słabe, bo wciąż kręcę na rowerze.

Znakomitą zawodniczką jest również Twoja siostra Monika. Zdarzyło Wam się nawet wywalczyć tytuł mistrzyń Polski w jeździe parami. Na co dzień ścigacie się w jednej drużynie. Opowiedz nam o Waszych relacjach. Lubicie razem trenować i startować?

Raczej tak, chyba, że wystawia mi koło na początku podjazdu. Nie ukrywam, że trochę mnie to denerwuje . Jest miedzy nami ok, dogadujemy się, nie kłócimy i wspieramy. Lubię się z nią ścigać, ale nie ukrywam, że gdy startujemy razem, to włącza mi się instynkt macierzyński i przy każdej kraksie oglądam się i szukam jej, czy jest cała i zdrowa. To jedyny minus wspólnego ścigania.

W jednym z wywiadów napisałaś, że zawsze przed wyścigiem się modlisz. Wiara w Boga pomaga Ci w trudnych chwilach Twojej kariery?

Tak. Dla mnie wiara to podstawa. Wierzę w to, że jest tam u góry ktoś, kto czuwa nade mną. Wiele razy w modlitwie prosiłam i wiele razy dostałam. 

Niedawno rozmawiałem z młodą zawodniczką. Żaliła mi się trochę, że ciężko jej pogodzić treningi ze szkołą. Co byś jej doradziła?

Myślę, że wszystko można pogodzić. Trzeba po prostu dobrze się zorganizować. Kolarstwo  to sport, który wymaga wielu wyrzeczeń i im wcześniej o tym wiemy tym lepiej. 

Jak widzisz siebie po zakończeniu kariery. Planujesz w jakiś sposób pozostać przy kolarstwie?

Ja nie planuję do przodu. Staram się żyć tu i teraz. Na przeszłość nie mam już wpływu a przyszłość?! Nie wiem jak długo będę żyć … Życie samo się ułoży. Wiem, że będę tam, gdzie mam być, gdzie będzie mi dobrze. Podstawy już mam, czyli dom i kochającego męża.

Rozmawiał: Piotr Kulpa


1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń